W lipcu nasze stopy znowu dotknęły usteckiego piasku i nie chciały z niego wyjść … Od trzech lat część naszych wakacji spędzamy nad Morzem Bałtyckim. Zakochaliśmy się w tym zakątku, gdzie woda bywa najcieplejsza, gdzie można zobaczyć naturalne piękno, gdzie nie ma miejsca na nudę … nawet od lat towarzyszący nam w “pakiecie autyzm” potrafił się w tym roku dostosować do różnych sytuacji …
Ustka w obiektywie … czas resetu i doładowania “akumulatorów” …
Pierwszy /dla nas tego roku/ ustecki zachód słońca …
Widok morza jest jednym z najpiękniejszych i najwspanialszych w Naturze …
jest piękna plaża, słychać szum morza …
…bo nie ma dwóch takich samych zachodów słońca!
Gdy na morzu szaleje sztorm, gdy wiatry rozbijają wzburzone fale, miło jest usiąść na brzegu i obserwować walkę żywiołów.. Dzisiaj na usteckiej plaży od rana powiewa czerwona flaga …
nadal deszczowo i sztormowo …
Najbardziej spontaniczne wieczorne wyjście … Nic nie zapowiadało, że jeszcze tego dnia ok 20.45 na horyzoncie pokaże się słońce, a my wyciągniemy Justynę z wanny, i damy jej tylko 5 minut na ogarnięcie się, by 15 minut później zobaczyć …
Nasz pobyt w Ustce powoli dobiega końca …
PS. Do Ustki planujemy wrócić za rok
Dodaj komentarz